Josif Brodski skończył pisać Znak Wodny w listopadzie 1989 roku. Ta książka - wyznanie miłości do Wenecji - to małe arcydzieło. A właściwie duże, nie bójmy się chwalić Mistrza.
Powtarzam: Woda równa się czasowi, a pięknu dostarcza sobowtóra. Będąc po części wodą, służymy pięknu w ten sam sposób. Gładząc wodę, to miasto poprawia wygląd czasu, upiększa przyszłość. Na tym polega jego rola we wszechświecie. Miasto jest bowiem statyczne, podczas gdy my jesteśmy w ruchu. Dowodem - łza. My bowiem znikamy, a piękno pozostaje. My bowiem zmierzamy w przyszłość, podczas gdy piękno jest wieczną teraźniejszością. Łza jest próbą pozostania w miejscu, zostania z tyłu, złączenia się z miastem w całość. To jednak nie jest zgodne z regułami. Łza to spojrzenie wstecz, hołd, który przyszłość składa przeszłości. Ale też jest to wynik odejmowania tego, co większe od tego co mniejsze: piękna od człowieka. To samo z miłością: nasza miłość jest także większa niż my sami.