Czytamy gorące nagłówki w codziennych gazetach – trochę nas dotyczą,
bardziej przerażają – najpierw Irak, potem Afganistan, Birma , Syria, Egipt – wszędzie ludzie walczą o wolność?
O wolność – może powiedzmy mniej patetycznie – o swoją godność.
Gdy zobaczyłam tytuł w gazecie – w
dalekim, biednym kraju ginęły następne osoby, a ja za chwilę zjem
śniadanie, wypiję kawę. Tak jest przecież zawsze, nie chcę epatować nikogo moją
obojętnością, albo moją szczególną
wrażliwością na tematy światowe.
Historia, polityka, świat ekonomiczny i społeczny, świat fizyczny i nawet niebo otaczają mnie koncentrycznymi kolami, z których nie mogę uciec przez myśl, nie udzielając każdemu cząsteczki mojej osoby. Jak kamień, który uderzając o powierzchnię wody wywołuje na niej kręgi, zanim wpadnie wgłąb – aby osiągnąć dno, muszę naprzód rzucić się do wody. Świat zaczął się bez człowieka i skończy się bez niego.
Może jedyny ważny moment to ten, gdy czytamy słowa i słuchamy muzyki .
Nasza droga powrotna? Nie chcemy o
niej wiedzieć, ale przecież jest. Od kiedy się zaczyna - gdy zaczynamy myśleć, że
życie ucieka za szybko,gdy promienie
porannego słońca zaczynają być upragnione jak nigdy przedtem.
Człowiek na deszczowych ulicach – w
samotnym autobusie – nie ma następnego przystanku – teraz będziemy jechać i
jechać bez kierowcy.
Gdy żadna nauka nie umie dać
schronienia – nie ma już nadziei? – A co z fizyką – naukowiec uwierzy, będzie
wyliczał zdarzenia ze wzorów. Nie umiemy ułożyć naszych najprostszych równań –
naszej tęsknoty, naszej miłości.
A jednak istnieję.