28 December 2012

Kino Roma



http://expressilustrowany.pl/stare-zdjecia-lodzi-chojny-sprzed-lat-galeria-zdjec,artykul.html?material_id=4f2e3f6cb564dac17c000000&4ce3e2767233c7ff52020000-zdjecie=2
Oglądaliśmy Kocham kino, króciutkie filmiki o kinie, najróżniejszych reżyserów,właściwie dość przeciętne. Polański najlepszy.

Kino – moja pierwsza myśl - kino Roma, na rogu dwóch ulic, niedaleko mojego domu. Zawsze był to charakterystyczny punkt, do dziś Łodzianie umawiają się przy kinie Roma, ci którzy je pamiętają. Ja też spotykałam się tutaj z przyjaciółmi. Kiedy czekałam na kogoś lub na tramwaj na ówczesnej ulicy Gagarina, oglądałam zdjęcia z filmów, zawsze było kilka gablot gdzie wywieszone były zdjęcia następnego filmu. Pamiętam jakieś części Winnetou i filmy Konformista, Ucieczka w kajdanach. Zdjęcia były czarno-białe.

W środku kina, w poczekalni przy Sali kinowej wisiały portrety aktorek i aktorów. Największe nazwiska oczywiście. Na salę wchodziło się z boku i pamiętam, że tylko jednym wejściem na samej górze. Rzędów było chyba około dwudziestu paru. Roma to było kino naszej podstawówki, tutaj przychodziliśmy na filmy z lektur. Byliśmy na Potopie, jakimś wojennym filmie, ale i na Pierścieniu Księżnej Anny. Ten zabawny film o chłopcach współczesnych, którzy zawędrowali do czasów prawie średniowiecznych, lubię do dziś. Przy kinie Roma umawialiśmy się też na randki. Drzwi wyjściowe z Sali mieściły się przy przystanku tramwajowym i jeśli akurat trafiło się jakieś niezadowolone albo podpite towarzystwo można było przerazić się na seansie kiedy ktoś nagle zaczął kopać w drzwi. Krzesła w Sali kinowej były chyba zielone. 

Tu oglądałam po raz pierwszy z moją przyjaciółką Małgosią Patta Garetta i Billy the Kidda, po którym to wyszłyśmy z kina zakochane w piosence Boba Dylana Knocking on heavens door. Wtedy jeszcze chodziłyśmy do szkoły w sobotę i po lekcjach można było zaraz pobiec do kina. Pamiętam też filmy Wielki Wąż Chingachgook i Ostatni film o Legii Cudzoziemskiej z Marty Feldmanem, który pokazał mi zupełnie nowy rodzaj komedii.

Żałuję do dziś, że nigdy nie byłam na balkonie Romy. Nie wiem dlaczego, jakoś wydawało mi się, że lepiej widać z dolnej Sali. Ale chociaż z ciekawości powinnam wejść, tam przecież był azyl dla starszych chłopaków kiedy przychodziliśmy z klasami z podstawówki.

No i cukierki – małe drażetki – kuleczki w pudełkach z przekręcanym wieczkiem z dziurką. Te cukierki wystarczyło wysypać w ostatnim rzędzie i leciały do pierwszego przez całą salę. Albo zrywanie taśmy. Szkoda, że nie znałam jeszcze wtedy Kina Paradiso, mogłabym to potraktować sentymentalnie. Dzieciaki piszczały i tupały, nauczyciele nas spokajali. A jeśli to nie był seans szkolny też trafiali się niecierpliwi widzowie, potrafili gwizdac i tupać. Coś prychało i strzelało, film się nawiązywał, gasło światło, a potem za chwilę, znowu i trach taśma zerwana! Jak w życiu.


Zdjęcie ze strony -  Kino Roma